Pytanie na śniadanie TVP2 - od kuchni

W sobotę 21 kwietnia po raz pierwszy jako Mazurskie Stowarzyszenie Lotnicze wystąpiliśmy w telewizji a było to tak ...

Jakiś czas temu zadzwoniła do mnie pani Ania z Wydziału Promocji Miasta Ełk. Mówiła że zauważyli częste pojawianie się paralotniarzy nad Ełkiem i zapytała się, czy nie chcielibyśmy wziąć udziału w nagraniu dla telewizji. Oczywiście zgodziłem się przedstawiając jednocześnie nasze młode Stowarzyszenie. Pani zapoznała się z naszym serwisem i wyraziła zadowolenie, że jesteśmy tak dobrze zorganizowani. Zanim dowiedziałem się więcej szczegółów, musiałem odpowiedzieć na masę pytań: jakie mamy ograniczenia, w jaką pogodę latamy, skąd startujemy itp. Oczywiście najlepiej gdybyśmy startowali pionowo do góry i z promenady nad jeziorem Laughing. Wtedy też dowiedziałem się, że chodzi o program na żywo "Pytanie na śniadanie" transmitowany w programie 2 TVP w sobotę rano.

Pierwszy termin nagrania na początku marca nie wypalił z powodu źle zapowiadającej się pogody. Nagranie trzeba było odwołać. Kolejny termin wypadał w trakcie naszego wyjazdu do Bassano. Wtedy poczułem, że jesteśmy ważni Wink, ponieważ nagranie zostało odwołane z powodu właśnie naszego wyjazdu. Kolejny wolny termin to był właśnie 21 kwietnia.

Od poniedziałku sprawdzałem prognozy. Nie były rewelacyjne ale zapowiadały lotny dzień. W międzyczasie miałem częste telefony z Urzędu Miasta Ełk i Telewizji z zapytaniami "jak pogoda?". Cały czas się utrzymywała, więc chyba we środę padła decyzja - "nagrywamy". W ogólnym zarysie miałem wystąpić przed kamerą a na koniec odlecieć z prowadzącą na paralotni Wink. "No tak to się nie da" - mówię. Ja mogę gadać ale z prowadzącą to odleci co najwyżej Andriu, bo ma odpowiedni sprzęt. W piątek wybrałem się do Urzędu osobiście porozmawiać z paniami. Po raz pierwszy miałem przyjemność osobiście widzieć się i rozmawiać z panią Anią i panią naczelnik Anetą. Ustaliliśmy nawet tekst, który miałbym wygłosić do kamery oraz wstępnie zaklepaliśmy zaproponowaną przeze mnie wcześniej, jedyną rozsądną lokalizację - łąkę na górce za jeziorem. Łąkę trzeba było jeszcze uzgodnić z właścicielem panem Marianem. Po długiej rozmowie telefonicznej udało mi się przekonać pana Mariana, że na łące będzie tylko niezbędny sprzęt bez samochodów. Wieczorem wybraliśmy się z urzędnikami i ekipą TV na "wizję lokalną". Promenada jako teoretycznie najlepsze miejsce na ujęcia Ełku odpadła na rzecz uzgodnionej przeze mnie łąki. Na spotkaniu poznałem też konkrety odnośnie nagrania. Wejścia z Ełku na żywo miały mieć po 2 minuty. My - paralotniarze mieliśmy być jako pierwsi, później pan prezydent i na koniec balon. Tematem przewodnim wejść miały być sporty jakie można uprawiać przyjeżdżając do Ełku.

W sobotę pełna mobilizacja. Większość zadeklarowanych kolegów zjechała na umówioną godzinę 6:00. Rossi, Marek, Szymon i Pablo powoli rozstawiają się na umówionym niedaleko startowisku i cierpliwie czekają na moje komendy przez radio. Na miejscu są ze mną do pomocy Sławek z synem, Jerry oraz mój starszy syn Patryk. Dojeżdża Grześ z kolegą Wojtkiem z Lidzbarka. Telewizja rozstawiona swoim wozem transmisyjnym, wszystko gotowe a tu mgła że oko wykol. Grzesia mowi mi, że Andriu zamiast przyjechać, leci do nas trajką! "Jak leci, przecież tu jest mgła. Jak on wyląduje?"-mówię. W pewnym momencie nad nami słychać silnik, to leci Andriu. "Jak chcesz wylądować?" - pytam. "U mnie mgły nie było jak startowałem" - odpowiada Andriu. Przez kilka minut krąży ponad 30 metrową mgłą. Idę w górę łąki i oceniam możliwość lądowania. Proponuję Andriu pokierowanie go przez mgłę. Zgadza się. Robimy pierwsze podejście. Dość dobrze nakierowuję go na mnie ale jest za wysoko. Odchodzi w górę. Za drugim razem jest już na dobrej wysokości i ścieżce i zdecydowana komenda "ląduj, ląduj" sprowadza go na ziemię. Andriu jest zadowolony.

W ekipie widać pewną nerwowość. Mgła utrzymuje się już dość długo. Baloniarze nie wróżą szybkiego jej ustąpienia. Szkoda bo mieliśmy zamiast wejścia na żywo, nagrać nasz występ wcześniej dla bezpieczeństwa. Mgła podnosi się dosłownie na 15 minut przed początkiem programu o 8:30. Pierwsze wejście prowadząca Gabi ma już w słońcu. Zapowiada program i podaje prognozę. My oczywiście w tym czasie nie próżnujemy. Z ziemi koordynuję przez radio latających w górze 7 paralotniarzy kręcących ciasne kółka. Udaje się. Dolatuje do nas też kolega Konrad z Olecka. Teraz mamy prawie godzinę przerwy. Myślałem że nas w tym czasie zgrają ale okazuje się, że następuje szybka zmiana planów. Najpierw zgrają baloniarzy bo powietrze zaczęło już się za bardzo nagrzewać a my wystąpimy po prezydencie około 10. Po 9 znowu mobilizacja i kolejne latanie w tle podczas nagrywania balonu. Czasu mamy coraz mniej. Co chwilę kursuję pomiędzy wozem transmisyjnym a panią Anią próbując dowiedzieć się co dalej. "Może zgramy Was po prezydencie" - dowiaduję się. Przyjeżdża prezydent. Za chwilę ma wejście. Chłopaki znów podrywają się do latania. Jest ich mniej bo Szymon i Rossi mają awarie tłumików a Grześ i Andriu czekają w gotowości. Powoli zbliża się godzina 10. Termika już zaczyna trzepać, o czym informują mnie latający Marek i Pablo. "To może teraz zrobimy nagranie?" - pytam się. "Tak już zaraz" - pada odpowiedź. Udaje nam się tylko zrobić próbę z Gabi wsiadającą do trajki Andriu, gdy pada głośne "Wchodzimy za 2 i pół minuty!". "Co, już, na żywo?!" - krzyczę pytająco. Rany, w głowie zamęt. Co ja miałem mówić. "Andriu odpalaj, odpalaj!" - krzyczę. To samo leci do Grzesia. To jakiś horror. Kamera podchodzi. Gabi się ustawia już zapięta w moim kasku (dużą mam głowę a Ona nie największa jest Laughing). Andriu odpalił, Grześ też. Wchodzimy na wizję. Na szczęście język mi się nie poplątał. Co trzeba, powiedziałem, chociaż chciałem więcej ale stres zrobił swoje. Trochę spóźniłem start Grzesia a Andriu czekając na mój znak też się spóźnił ale całość wyszła dobrze a Gabi i tak odleciała w siną dal. Oddaję mikrofon i w końcu mogę polatać! Towarzyszy mi Grześ i przez 10 minut mam w końcu radochę. Żegnam się z ekipą TV i naszymi paniami z Urzędu Miasta. Możemy w końcy odpocząć u Andriu na Rozpoczęciu sezonu paralotniowego.

W sieci udało się znaleźć nagranie z moim "wystąpieniem" Wink

 

Oraz mała galeria ze zdjęciami autorstwa Jerrego.